Do poprzednich recenzji wybrałem zespoły, które znam i słucham od lat. Jednak w przypadku Sepultury moja przygoda z ich muzyką zaczęła się od dwóch ostatnich albumów z Maxem Cavalerą... i na tym się też skończyła. Opinia wielu fanów do dzisiaj pozostaje jednogłośna - „Roots” to ich ostatnia udana płyta. Dlatego też nie sądziłem, że „Machine Messiah” będzie dobrym albumem. Ale na szczęście się myliłem.
Już pierwsza piosenka pokazuje, że Sepultura potrafi zaskoczyć
słuchacza. Utwór tytułowy rozpoczyna się czystym wokalem. Derrick
Green cicho wyśpiewuje słowa, by zaraz zaatakować krzykiem. Mocy
dodaje ciekawy motyw gitary, który jest nastawiony bardziej na
budowanie klimatu, niż metalowy cios. Zachwyca również jeden z
singli, czyli „Phantom Self”. Andreas Kisser (będacy gitarzystą
zespołu) przyznał, że utwór ten zawiera nie tylko brazylijską
muzykę, ale także skrzypki w wykonaniu tunezyjskiej grupy The
Myriad Orchestra. Dodam, że to nie jedyny atut – refren jest
zadziwiająco chwytliwy. Jednak bez obaw – to nadal brzmi ciężko!
Jeśli miałbym wyróżnić te najlepsze kompozycje to na pewno na
mojej liście znalazłoby się „Vandals Nest”. Choć zaczyna się
jak typowy utwór tej „nowej” Sepultury, to później znów
wchodzi czysty wokal. Niezły jest także „Iceberg Dances”, czyli
kompozycja instrumentalna. Jeśli jednak ktoś szuka więcej agresji
to „I Am The Enemy” powinno spełnić swoje zadanie – jest
krótko, a zarazem brutalnie. W „Sworn Oath” na wstępie wita nas
za to prawdziwie heavymetalowy riff.
Niestety, nie mogło obyć się bez wad. Niektóre utwory (mimo tego,
że nie można im tak naprawdę nic zarzucić) nie zapadają w
pamięć. Przykładem - „Alethea” oraz „Silent Violence”.
Niby wszystko jest dobrze, ale jednak i jednemu i drugiemu tytułowi
czegoś brakuje. Czegoś, co przykułoby uwagę na dłużej.
Na koniec tylko dodam, że warto dać szansę tej płycie. Słychać,
że Sepultura nadal sobie radzi – „Machine Messiah” to po
prostu kawał porządnego grania. Nie tak dobrego jak kiedyś, ale
nadal wartego uwagi. Polecam.
Recenzja ukazała się w trzecim numerze Misz-Maszu studenckiego. Link do czasopisma znajduje się tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz